Aleksy Tymik

Autobiografia

Oto ja Aleksy Tymik - dusza, ciało, ciuchy w szafie
Laskom nie śnię się po nocach, więc im dam autobiografię
Urodziłem się - jak każdy - dzień był raczej nieprzyjemny
Potem żłobek i przedszkole, podstawówka, stan wojenny...
Wszystko to się rozgrywało w szarych, beznadziejnych czasach
W których człowiek nic nie znaczył, liczyła się ludzka masa
Z drugiej strony życie wtedy dawało szansę wyboru
Więcej było w nim podłości, ale więcej też honoru
Myślisz teraz lepsze czasy? Proszę bardzo - żyj w ułudzie
Samochody coraz większe, a w nich coraz mniejsi ludzie
No i pomyśl choć przez chwilę - jak być sobą w takim świecie
W którym indywidualność sprzedają w hipermarkecie

(Zaraz, zaraz... gubię wątek, cel utworu mi umyka...
...miała być autobiografia, nie jakaś publicystyka)

Me dzieciństwo było niezłe, albo tak mi się zdawało
Wszystko chciałem po swojemu, wszystkiego mi było mało
Swoje motto mam i wcale nie zamierzam się z nim chować
W życiu trzeba coś spierdolić, żeby mieć czego żałować
A struktura moich potrzeb do niczego się nie przyda
Bo to raczej kupa gruzu niż Maslowa piramida
Ja Maslowa się nie czepiam, mam szacunek dla denata
Ale szczerze - to że umarł, to dla świata mała strata
No bo jaka korzyść z wiedzy, że spełnione twoje życie
Tylko wtedy, kiedy wdrapiesz i utrzymasz się na szczycie?
Olać zatem piramidę, jednak jakoś żyć tu trzeba
Nikt nie będzie żył za ciebie, a jak będzie to jest bieda
Układanie sobie życia to na całe życie temat
A jak wreszcie je ułożysz, to odkryjesz żeś już denat

***

Pokręcone typy także pragną szczęścia i bliskości
Choć nie wiedząc, co to znaczy zwykle pędzą ku przepaści
Ja - choć chciałbym być wyjątkiem - nie wyrywam się z tych ram
Z mą słabością wobec pięknych jednak neurotycznych dam
Dobrą radę kiedyś miała dla nas pewna mądra wróżka
Nie żeń się z tą pierwszą, z którą uda ci się pójść do łóżka
To jest bardzo cenna rada, ja potwierdzam, a wiem stąd
Że jak pierwszy lepszy palant popełniłem taki błąd
I tak już się potoczyło, czasem lepiej, czasem gorzej
Czasem było tak jak w raju, jednak częściej szło na noże
Przybywało imion, zdjęć, w szafie krawatów z biegiem lat
Aż potknąłem się o ciebie i wywrócił się mój świat

Nie wiem, czy to jest aksjomat, czy to tylko ja tak mam
Gdy zaczyna mi zależeć, to na bank zostaję sam
Lecz przetrwałem, życie górą, oko cieszą znów dziewczyny
Myśl o tobie już nie budzi mnie co trzy i pół godziny
Z biegiem czasu zrozumiałem, że to przecież takie głupie
Tęsknić i-czekać na kogoś, kto od dawna ma mnie w dupie
Wyzwolenie od przeszłości to niewdzięczna, żmudna praca
Tym trudniejsza, kiedy śpimy w łóżku u Wielkiego Brata
Facebook robi z nas wciąż parę, tyle mamy wszak wspólnego
Booking.com każe oceniać podróże twoje i jego
Każda bura alfa o tobie przypomina mi codziennie
Każdy złoty jeep - o "smaku" tego "lepszego" ode mnie
Ale mniejsza z tym - o gustach przecież się nie dyskutuje
Widać ma coś czego tobie teraz najbardziej brakuje
Podsumuję melodramat, co tak hucznie się rozegrał
Narcyz trafił na narcyzę z wyższej ligi no i przegrał

***

Wszystko mija... jak nadzieja, jak opryszczka, świąd w odbycie
Trzeba jakoś zaplanować tę trzecią połowę życia
Chociaż nie wiem, czy to będzie lat czterdzieści czy dni siedem
Sensu życia się nie szuka, lecz tworzy lub siłą bierze
Życie to nie teatr - mówią, lecz ja takie mam wrażenie
Że aktorem jestem kiepskim na podrzędnej jakiejś scenie
Jestem jaki jestem - trudno, na odmianę kiepska szansa
Nie na szczycie Everestu, lecz na szczycie krzywej Gaussa
A co po mnie pozostanie? Cóż, ja mam taką obawę
Że to będzie garść popiołu, nie gwiaździsty, wieczny diament
Prócz nagrobka nie wmurują dla pamięci mej tablicy
I nie będę miał pomnika, swej fundacji czy ulicy
Choć ulicę swą mieć mogę, gdy dostanę w pysk od życia
Ze śmietnikiem swym do spania i kałużą swą do mycia

I to wszystko? Trochę mało... Ciągle brak mi wyjaśnienia
Po co? Za co? W imię czego? Gdzie jest sens albo nadzieja?
Bo czy w życiu o to chodzi, żeby tylko nie bolało
I przyjemnie żeby było i rozterek było mało?
Może lepiej skoczyć w przepaść by choć chwilę czuć, że lecę
Choć nikt potem nie pomyśli, by zapalić dla mnie świecę
Albo zostać wiecznym chłopcem, słodkie życie wieść narcyza
Choć to luksus od którego dość wysoka jest akcyza
Gdy mężczyzną będę raczej już z nawyku niż z instynktu
I nie będę musiał walczyć o pozycję swą na rynku
Gdy z dystansu wtedy spojrzę, jak diagnoza będzie brzmiała
"Dałem radę"? "Dałem plamę"? "Dałem czadu"? "Dałem ciała"?
A w ostatniej chwili życia, jakie będę miał wrażenie?
Satysfakcja? Wdzięczność? Spokój? Desperacja? Niespełnienie?

Pytaniami się zadręczam, ciągle szukam odpowiedzi
Patrzę w swoje oczy w lustrze, dociec chcę co we mnie siedzi
Patrzę, czekam, ciągle czekam na odpowiedź niespokojny
Ale tylko własne słowa słyszę "boże, jaki ja jestem przystojny..."

(czerwiec-październik 2014)

Demo

Jesteś zainteresowany uzyskaniem praw do wykorzystania tego lub innych moich utworów?
Zapraszam do kontaktu!

Spis utworów

© Aleksy Tymik • YouTubeFacebookGoogle+Email
Page created 1 November 2014, last updated 21 December 2016
Aleksy Tymik™ is a EU-registered trademark